Urodzony w Mikołowie w 1977 r. Dorastał w cieniu lokalnego parku i legend ludzi, którzy wyszli z tego miasta. Studiował nauki ścisłe w Gliwicach.
Autor książek poetyckich:
O tym, jak wymykać się i nazywać (2001), Laboratorium (2009).
W Instytucie Mikołowskim wydał tom wierszy Wakacje w Avignon (2012).
_________________________________________________________________________________
Wiersze z tomu Wakacje w Avignon:
gas oil dla spragnionych
Zatrzymujemy się pośrodku pustyni.
Wieje na oko południowo-wschodni
wiatr. Światło syczy
uwięzione w nie pierwszej tego lata
wyschniętej kałuży francuskich petów.
Ani nalewanie do pełna, ani picie do dna
nie zaspokaja naszego pragnienia. Podobnie
jak samoczyszczące się sedesy nie gwarantują
uśmiechu na twarzach pedantycznych sprzątaczek.
Benzyna wchłaniana przez podatną skórę
zużywa się szybciej niż ktokolwiek przed
podróżą, trzydzieści lat temu przypuszczał.
Mimo wszystko po raz kolejny
trzeba się jakoś odlać i zatankować.
* * *
dopasowywanie (człowiekowi dobrze ubranemu)
Sztywno osadzony w swoim garniturze
skrojonym na miarę czterowymiarowej
przestrzeni, nie wystaję ze tego pudełka
nawet na długość przyciętego paznokcia.
Rozsądnie dobieram kolory szminek
by posmakować każdej zachcianki.
Odrabiam straty wybierając wyżej
punktowany zestaw podchwytliwych
pytań. Za nami parę rund. Przed nami
kilka chwil, może lat.
* * *
regeneracja
Poluzowanie kategorycznych wymagań,
reakcją na degradację życiowej strategii.
Teleportujemy zdewaluowaną pozycję,
na inny znośniejszy punkt odniesienia.
Zaspokajamy poczucie własnej wartości,
szybką wyliczanką zbędnych drobnostek.
Zagładzamy śmiertelnie nasze ego chcąc
mniej, rewitalizujemy definicję spełnienia.
* * *
statek pijany
Odbiliśmy od portu trzydzieści lat temu.
Słońce wypala w nas dziury. Parujemy
przez skórę. Wiosła na brzegu, nawet
sygnału s.o.s. nie nadawaliśmy dumni.
Teraz ratunek nie ma takiego znaczenia
jak wtedy gdy mieliśmy jeszcze białe żagle,
pewny ster i nie zalane mapy nawigacyjne.
Pozostało nam dryfowanie, odbijanie się
od brzegów i dna. Przy każdym podmuchu
wiatru toniemy nieodwracalnie, centymetr
po centymetrze.
* * *
mój dekadentyzm
Przejadłem go, przepiłem,
przespałem.