BOGDAN PREJS (1963). Autor kilku arkuszy poetyckich oraz dwóch tomów wierszy: sms do ludożerców (2009) i ce ha (2012), wydał również parę innych książek, m. in. „Subkultury młodzieżowe. Bunt nie przemija” (2005 i 2010). Mieszka w Mikołowie.
Więcej na: www.bogdanprejs.pl.
Bogdan Prejs potrafi dosłownie wszystko w wiersz przerobić, gdyż wnikliwie obserwuje najzwyklejsze zdarzenia, uważnie wsłuchuje się w najpowszedniejsze „donosy rzeczywistości”. Co w nich odnajduje? Nieustanne mieszanie się realizmu z groteską, powagi z kpiną, banału z epifanią, pospolitości, która aż zanadto „włazi w uszy i oczy”, z momentami autentycznego uniesienia. Niewątpliwie wielką siłą tej poezji jest umiejętność wydobycia ze zdarzeń i sytuacji pozornie oczywistych ich egzystencjalnej nieoczywistości i znaczeniowej świeżości. Poeta nieustannie przyłapuje świat na gorącym uczynku kłębiących się zdarzeń i znaczeń, ogląda go od takich stron, od których on sam nie może, a pewnie i nie chciałby siebie zobaczyć.
Bohaterem wierszy Bogdana Prejsa jest sceptyk, który zdaje się hołdować maksymie: żadnych złudzeń! Stąd demaskatorska werwa, z jaką mocuje się z rzeczywistością, potrzeba dystansu i niezależności w oglądzie i ocenie świata, traktowanie języka jako oręża, ale również azylu, schronu dla tego, co najbardziej własne, znaczące, cenne. Ów sceptyk wystrzega się jednak „oschłości serca”, gdyż niewiele ma w sobie z mizantropa i odludka. Traktuje bliźnich i siebie bez taryfy ulgowej, co nie oznacza bynajmniej braku współczucia i empatii („wrogom kwiaty/ fałszywym przyjaciołom dobre słowo/ przyjaciołom - słowo dobre/ nad wyraz”).
Wiersz autora tomu sms do ludożerców rzeczywiście „trafia w sedno. puentuje zgrabnie. uderza celnie”, ale też nieustannie apeluje do naszego oka, ucha, umysłu i serca o czujność wobec wszystkiego, co próbuje nas w biernego konsumenta przerobić, co pragnie wytrawić w nas indywidualność i wrażliwość, co podszeptuje, aby zgodzić się na świat jaki jest, bo innego nie ma i nie będzie. I tu, o dziwo, ukazuje Prejs twarz oburzonego, nieustępliwego, ale też zatroskanego (po)nowoczesnego moralisty.
Grzegorz Kociuba
Bohater nowej książki Bogdana Prejsa zastrzega, że nie będzie używał takich słów, jak życie, śmierć, ból, samotność i miłość. Chce zachować dystans wobec otaczającej rzeczywistości, a może nawet i tytułową bierność. A jednak życie się wydarza, mimochodem, między wersami. Kipi spomiędzy słów i domaga się uwagi. Wiersze okazują się zapiskami z dnia codziennego, w których jest miejsce zarówno na sytuacyjny żart, jak i na gorzką refleksję dotyczącą przemijania. Umiejętnie dawkowane emocje sprawiają, że książkę (to także biernik) czyta się z prawdziwą przyjemnością.
Marcin Orliński
Wiersze z tomu 'biernik:
trzy kobiety. wszystkie krzyczą
czterdziestka z mieszkania obok przeżywa drugi orgazm
tego wieczoru. jej syna chyba nie ma więc drze się bez
skrępowania. za drzwiami naprzeciwko krzyczy rencistka.
mąż pewnie znów jej przylał bo kolejny raz wróciła pijana
a on pijany musiał siedzieć sam w domu. jedyna kobieta
pod naszym dachem to sąsiadka z piętra niżej.
wrzeszczy że jest już dwudziesta druga dziesięć a my
za głośno puszczamy muzykę. blondyna z boku wstępuje
w trzeci orgazm. pijaczka z naprzeciwka wpada w szloch.
zołza z dołu wychodzi trzaskając drzwiami. na niebie lśni
paznokieć pana boga.
w chwilach takich jak ta rodzi się bunt
brak mi umiejętności nazywania myśli słowami
których nadzwyczajną łatwość odnajdywania
posiada tylu ludzi opisujących świat odmienny
od tego w jakim przyszło żyć tobie i mnie
nie ma cię teraz przy mnie nie ma cię przy mnie
tej nocy kolejna noc bez ciebie kolejna
szalona chęć przetrwania stłamszenia tego
co boli co przenika wszystkie myśli
nie potrafię ich nazwać boję się je nazywać
każde słowo wymierzone jest we mnie każde
może mnie zabić brak mi wyczucia mogę posunąć
się za daleko dużo dalej niż ty ode mnie
w chwilach takich jak ta gdy nienazwane myśli
myśli bezimienne lecz nie bezsilne niedające
się ograniczyć słowem które nigdy nie znaczy
tego co powinno w chwili gdy słowa okazują się
bezsilne wobec myśli rodzi się myśl nazywana
buntem (ale czy buntem jest to co nosi jego imię?)
ten wiersz zawiera
lokowanie produktu
podobno była już noc, ale my nie jesteśmy
gwiazdami, więc ciemność rozjaśnił jedynie
płomień zapalniczki. podarty człowiek przed
żabką przy piotrkowskiej postanowił zostać
moim serdecznym przyjacielem, jednak ewa,
która niedawno dowiedziała się, że bob dylan
wciąż żyje, wspomniała coś o hotelu, dlatego
nastąpiło kolejne w moim życiu rozstanie.
liczę, że pan z windy nie pisze pamiętników.
łóżko okazało się głębokie aż do rany.
nad
a wystarczyłoby być miłym
: wrogom kwiaty
: fałszywym przyjaciołom dobre słowo
: przyjaciołom - słowo dobre
nad wyraz
Wydanie I, 2015
Format: A5 (145 x 205 mm) ze skrzydełkami
Okładka miękka, foliowana
Stron: 48
Redakcja tomu: Maciej Melecki
Biblioteka Arkadii – pisma katastroficznego, tom 117
ISBN: 978-83-65259-00-1
cena: 13 zł.