WERDYKT
XXVIII Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego
im. Rafał Wojaczka
Instytut Mikołowski
20 maja 2020
Jury w składzie: Jacek BIERUT (przewodniczący), Piotr GAJDA i Marcin BIES
na posiedzeniu, które odbyło się 20 maja 2020 roku,
po zapoznaniu się z 89 zestawami wierszy, jakie wpłynęły na tegoroczną edycję Konkursu,
postanowiło przyznać następujące miejsca i nagrody:
MIEJSCE I
zestaw wierszy opatrzony godłem Obracanie porzeczki,
którego autorem jest: Łukasz BARYS (Pabianice)
Nagroda 1000 zł.
MIEJSCE II – ex aequo:
zestaw wierszy opatrzony godłem Perełka się rozkokosi,
którego autorem jest: Michał KRAWCZYK (Jelenia Góra)
oraz zestaw wierszy opatrzony godłem koniektura,
którego autorką jest: Nikoleta SALUK (Katowice)
Nagroda po 400 zł.
ŁUKASZ BARYS
MIEJSCE I
Wesela
Widziałem olbrzymią kopułę – w środku
niepełnosprawna Weronka
wciąż obraca joystick. Będzie ci zwodzić bramę,
chyba że się pomodlisz o przepływ krwi w kończynie,
uklękniesz w koniczynie (wszystko dziś alt-right,
troszkę księżniczki nie razi społeczności). Ilu znałem właścicieli
chlewni, którzy na ziarnko piasku córkom sypali zamek?
(ile dziewcząt starało się o rentę, niebieską kartę, złotą
bullę?), ile córek studiowało prawo albo pszczelarstwo,
ile lasów spaliło się na wiosnę?
Weronko, choć chodziłaś ze mną w agrest i zamiast źrenic
nosiłaś zieleń, to ci się oświadczę, zamknę
obwód. Szczodrze mi machasz, z oszczędności robisz
za stroboskop. Jesteś zielenią, różem, nader wszystko żółcią,
ubierasz się w każde światło, choć każdą noc przepracowałaś
na czarno.
Dziupla
Od kiedy zamieszkałem w dziupli na leszczynie,
wychodzę tylko po to, żeby Lenie za kołnierz
wrzucić orzech. Zdzisław karmi piec pieluchami
(czasami nie czeka się na koniec paczki),
piec karmi gardła dymem
(czasami można nie oddychać, czasami krtań musi poboleć),
i wszystkie liście są czarne. Ubrałem się w czarne,
ale nie mogłem znieść zamawiania świętych
na mszę. Teraz mam lepsze widoki, choć widoków
żadnych: widzę wszystko, mnie nie można zobaczyć,
słyszę Teresę, choć nie można jej usłyszeć. Zrywa orzechy,
łupina upada w trawę, zrywa ścięgno,
upada w trawę, leszczyna wraz z nią
usycha. Zrywam się z gałęzi i szukam w trawie
ciała, choćby włosa, ale ziemia wywinęła wargę i na wierzchu
nic nie zostało. Teraz zresztą szuka Lena! Powiedziałem,
że się schowam, nie powiedziałem, że cokolwiek się zmieni:
powiedziałem, że będziemy się bawić, nie powiedziałem,
że cokolwiek zawrócę.
Nordic walking
Próbowałem się pogodzić z matką –
nakrzyczała na mnie, ponieważ upuściłem ziarnko
i ziarnko rozrosło się w dom, którego nie umiała
zamieść, na który nie miała dywanu. Po prostu w pryszcz,
ale bez maści, kępkę na skórze, tłustą jak papierek po frytkach
rzucony na tylne siedzenie seicento. Czasami seicento stoi
porzucone przy trasie i się trzęsie jak komórka
od nieodebranych połączeń albo matka od miłości.
Poszliśmy na spacer, bo skórze należą się witaminy i humor,
poszliśmy, żeby wyrównać rachunek
za frytki, ale czy stado saren umie poprawić mniemanie o bliskich,
skoro trzyma się zawsze razem? Matce wystarczyło odbić się
od ziemi kijkami: nordic walking to prawdziwe cudo!
Można się zgubić między bażantami. Ciągnęła mnie za włókna:
chciała rozpruć, zaszyć na nowo, kijkiem zrobić mi porządek
w gardle. Szykowała gęsią rzeź, szykowała gęsi puch?
Korowinę mam po tobie, powiedziałem, możesz mnie ściąć
i zamienić w biomasę. Potem udawać, że wszystko odrasta.
Albo nie powiedziałem, kijkiem ściąłem bazie,
białe kwiatki wiśni, wczepiłem matce w kurtkę z mikrofibrą.
I otoczyło nas stado słów, stado saren. To wszystko matce
podarowałem: ziemia odbijała nas szczodrze, obrośliśmy w chmurę.
NIKOLETA SALUK
MIEJSCE II - ex aequo
not american not beauty
słońce wysoko i gwar, już dawno wyszli z ceglanych nor rzucić się
pod wiadukt nad drogą szybkiego ruchu. we wszystkie możliwe strony
ktoś krzyczy jebać biedę wtedy obracam w dłoniach słowo kloszardka
jest bardzo ładne w nim feminatywy odnoszą kolejny sukces pieszczot
wybrzmienia formantu -ka
zanurzam włosy w kolcach i łodyżkach wyginam ciało w łuk. dziś
przepłyną pod nim najpiękniejsze promy z zimnych krajów, po co mi
mosty spaliłam je rozgrzaną paletą własnych świateł. przepaliłam
jak żarówki nad lustrem w starej łazience podczas łamania kolorów
czy pierwszych lodów. wypieków na twarzy i rozkruszonych pudrów
nie tak dawno
to było. jakiegoś parnego dnia postanowiłam znów wymieniam swoje
ubrania dom mój i tożsamość od teraz są jak zderzenia rajskich ptaków
od teraz jak sobie pościelisz taką masz prawdę która próbuje wyzwalać
rodzić niechęć do dna ale przecież ono jest ciepłe wyścielone żwirek
łaskocze rozpiętość pięt i wrażeń. nie zabierajcie mi go
wasz sweter gryzie
bambi, bambino
kontakt skóra do skóry jest jedyną pozostałością wzruszającego się świata
która cyklicznie wspomaga butwienie rozleżanych do szpiku kości odcisków.
w trakcie całego procesu nawet źdźbła nienazywanych dotąd traw usiłują
przyjrzeć się wyrastającym z obfitych zewnętrzności łunom pól, liczą lata świetlne
dzielące ich od domów malowanych mleczem na wyciągniętej dłoni.
parę ładnych dróg później te same składy gładkich struktur tkanki łącznej
łapczywie upijają się szybkim ujarzmieniem powierzchowności warstw. trochę to wszystko
przypomina skondensowaną bliskość mokrych języków na tafli niezdarnego ciała a trochę
zapomina że skóra to nie tylko kolekcja włókien naczyń lub czegoś tam jeszcze, zresztą
po dziś dzień nie do końca wiadomo czego
i co tak naprawdę bardziej wybudza do rycia w poszukiwaniach maleńkich ziarenek,
zakopanych wewnątrz niej –
nadchodząca burza w rozgałęzionych ramionach
czy pożeracze najpiękniejszych snów o martwym dotyku.
nie zostałyśmy stworzone do rodzenia wielkich dzieł
a powtarzanie wstydu w myślach wpływa pozytywnie na rutynę
codziennych zajęć – przed użyciem zapoznaj się z treścią ulotki
dołączonej do opakowania. twoja geometryczna kruchość kolan
między spiętymi jądrami szczwanych mizoginów nic nie znaczy
tak jak benzodiazepiny zapijane do ostatniego tchnienia superego.
i tak to ty opłacisz cały ten czynsz
wszystkie poskładane rączki i nóżki,
bo nie zostałyśmy stworzone do rodzenia historii gilgamesza hektora rolanda
do poprawiania wpijających się lub nie w ciało majtek na środku alejki
w hipermarkecie parku czy stojąc w oknie. w tym samym czasie
sąsiadka z kamienicy naprzeciw podlewa wielkie narracje nielicznych
z zasady, załóż nogę na nogę rzuć w nią jakimś klasykiem
(koniecznie w formie wierszy wszystkich)
zobaczysz wtedy że po tylu obskurnych latach ciało jest ciałem a słowo
wyssane z jej palców wspina się po bylinkach produkcji masowej. rozsiewa
niepożądaną bliskość odtwórczych podstawek i przypadkowych
doniczek nałożonych na przerost korzeni
o ileż prościej byłoby widzieć jasno
zacisnąć pięści na bożą chwałę
MICHAŁ KRAWCZYK
MIEJSCE II - ex aequo
Symfonia op. 21 na małą orkiestrę (1927-1928)
odgłosów, które w nocy wydają z siebie mieszkańcy
ogrodu zoologicznego.
Samuel Chotzinoff, krytyk muzyczny czasopisma “World”
Czy to obelga? Niekoniecznie. Przestrzeni tej nie trzeba jednak
oglądać z perspektywy piątego dnia stworzenia, wystarczy trzeci,
kapitalnie przedstawiony przez Hieronima Boscha na zewnętrznej
stronie tryptyku “Tysiącletnie królestwo”. To wówczas pojedyncze
lądy, jeszcze młode i nieopierzone, utrwalały swoją niezależność.
Jednocześnie starały się one jakby tworzyć znośną federację.
Przemówienie gubernatora kończy się cicho. Szambelan obiecał
wystarać się o angelologię tymczasową. Tymczasem szpalery
młodych towarzyszy zacierają rączki i ostrzą ząbki. Zbiera się
na zgrzyt. A po zgrzycie zrywaliśmy “jakby” w ogrodzie
pełnym słodziutkich ułud.
i różne małe stworki popod nimi. One, te straszki i lęczki,
wiedzą, gdzie uciekać. Mgła otwiera swe delikatesy. Zdejmuje
kraty z okien i uchyla lufcik. Liczby parzyste i nieparzyste
nielegalnie wymieniają waluty. Reszta wasza. Moja-twoja.
Tak to się tnie powoli. Do końca. Rozkłada się sęki na obręcze.
Trochę bardziej wszem, nieco mocniej wobec. Bieżące przeróbki
trzeba skończyć szybko. A w przyszłym tygodniu kilka dni
tłustych. Tymczasem przypływają witaminki. Bateryjki są,
owszem, zwarte, ale coraz rzadsze.
odczyt o apofatyce potoczności. Mówić jednak jej nie nauczono.
Więc czytamy tym dodatkowym zmysłem. Otóż najgorsze są owe
ostatnie stopnie, tuż nad brzegiem rzeczułki. Minimalnie tu ujęto
i sławę i szum. Niestety nie zainteresowała się też zanadto poezją.
A skoda, to taka ciekawa dziedzina sztuki. Trzeba dosłyszeć, a nie
dojrzeć. Aideu , meine Hilde . Du hast recht .
XXVIII Ogólnopolski Konkurs Poetycki
im. Rafała Wojaczka
Warunkiem uczestnictwa jest nadesłanie zestawu trzech niepublikowanych wcześniej wierszy w czterech egzemplarzach, opatrzonych godłem, z dołączoną kopertą (posiadającą takie samo godło) zawierającą: dane autora (imię, nazwisko, adres, tel. kontaktowy, adres e-mailowy), i odcinek wpłaty 30 PLN na konto Instytutu Mikołowskiego (Mikołowski Bank Spółdzielczy: 33 8436 0003 0000 0000 1573 0001) za jeden zestaw - stanowiącej podstawę uczestnictwa w konkursie - do dnia 1 maja 2020 r. (liczy się data stempla pocztowego),
na adres:
Instytut Mikołowski
ul. Konstytucji 3 Maja 18
43-190 Mikołów
Ogłoszenie wyników konkursu i przyznanie nagród (1800 PLN do podziału) nastąpi 8 maja 2020 r. o godz. 18:30
w siedzibie Instytutu Mikołowskiego.
Jurorami tegorocznej edycji konkursu będą: Jacek Bierut (przewodniczący), Piotr Gajda i Arkadiusz Kremza.
Dodatkowych informacji udziela się pod nr tel.: 698 718 953
lub adresem e-mailowym: [email protected]
Ze względu na tragiczną śmierć poety Arkadiusza Kremzy w Jury Konkursu zastąpi go Marcin Bies.
Aktualności o Konkursie zamieszczamy na naszej stronie FB:
JURORZY:
JACEK BIERUT — (ur. 1964), prozaik, poeta, dramaturg, autor pięciu powieści („PiT”, „Spojenia”, „Hajs”, „Pornofonia”, „Powstanie Grudniowe”), tomu opowiadań („71”), czterech tomów wierszy („Igła”, „Fizyka”, „Frak człowieka”, „Kocia wiara”) i dramatu „Poczucie ciągłości”, a także tomu esejów „Przesieka”. Laureat nagród literackich. Jego książki były nominowane do nagród Silesius, Angelus i innych. Laureat I nagrody Stref Kontaktu 2019. Współredaktor opracowania literatury dolnośląskiej po 1989 roku „Rozkład jazdy” i redaktor dwujęzycznej (polsko-ukraińskiej) antologii poezji wrocławskiej i podwrocławskiej „Nielegalny prąd”. Współzałożyciel Fundacji na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza i powołanych przez nią księgarni Tajne Komplety. Założyciel wydawnictwa j i dziennika literackiego w Internecie (wydawnictwoj.pl). Eseista, krytyk literacki, tłumacz, redaktor, wydawca.
PIOTR GAJDA — poeta, autor książek poetyckich Hostel (Łódź 2008), Zwłoka (Łódź 2010), Demoludy (Mikołów 2013), Golem (Mikołów 2014), Śruba Archimedesa (Łódź 2016) oraz To bruk (Łódź 2018). Stały współpracownik Kwartalników Literacko-Artystycznych „Arterie” i „Afront”. Laureat Nagrody Otoczaka 2014 przyznanej przez Jerzego Suchanka. Jego wiersze przetłumaczono na języki: niemiecki (Bernhard Hartmann), rumuński (Teodor Ajder) i bułgarski (Krum Krumov).
MARCIN BIES, rocznik '82, napisał "Funkcje faktyczne", "Renowację zbytków", "Wybór drozdów"; niebawem ukażą się "Żale Matki Boskiej pod słupem wysokiego napięcia". Publikował w pismach literackich, antologiach, w internecie. Mieszka w Mikołowie.