związane z promocją nowego tomu esejów pt. "Wolność czytania" (Instytut Mikołowski, 2015).
Prowadzenie: Maciej Melecki i Krzysztof Siwczyk
KAROL MALISZEWSKI - urodził się w 1960 r. w Nowej Rudzie, gdzie mieszka do dzisiaj. Pracuje w Instytucie Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Wrocławskiego. Opublikował osiem zbiorów wierszy – ostatnie to „Potrawy pośmiertne”, 2010 i „Ody odbite”, 2012 oraz siedem książek prozatorskich, m.in. „Faramucha”, 2001, „Sajgon”, 2009, „Manekiny”, 2012, „Przemyśl-Szczecin”, 2013 (nominowana do Śląskiego Wawrzynu Literackiego). W roku 1999 ukazała się jego książka krytycznoliteracka pt. „Nasi klasycyści, nasi barbarzyńcy”, a w 2001 druga książka tego typu, zatytułowana „Zwierzę na J. Szkice o wierszach i ludziach”. Następnie wydał: „Rozproszone głosy. Notatki krytyka”, 2006 (nominowana do Nagrody Nike), „Po debiucie”, 2008, „Pociąg do literatury”, 2010. Jest współautorem podręcznika „Jak zostać pisarzem”, 2011.
O książce:
Dlaczego właśnie te teksty wypełzły ze schowków w komputerze i czy się jakoś dogadały, ułożyły ze sobą, złożyły w zwartą opowieść o historycznoliterackiej chwili? Bardziej może o człowieku, o czytającym, o czytaniu jako geście nie rozpaczy, ale nadziei (na ludzkie porozumienie, egzystencjalne wsparcie, hermeneutyczny współudział). Geście wolności. Wybór, decyzja, uwaga i wreszcie rozpłynięcie się - i uwydatnienie? - w tekście: samo dla siebie, ale też trochę dla innych. Taka wolność, jakie zniewolenie czy poczucie osaczenia.
Ciągle wierzę w poezję. Może nie służy do niczego konkretnego, utylitarnego, nie potwierdza przemian społeczno-politycznych, nie projektuje zamachu na świat w niegdysiejszym stylu, nie wytycza dróg do niepodległości. W tym sensie jej nie ma i kulturalni decydenci mogą mieć z nią problem. W moim najgłębszym przekonaniu - tym bardziej jest. Właśnie jako ciało kłopotliwe, obce, absurdalne. Nawet nie belka w oku. Z drzazgą też bym nie przesadzał. Podkreśla różnymi głosami kłopotliwość orzekania o pewności orzekania na temat świata, człowieka, relacji międzyludzkich. Trudno mi się silić na obiektywizm, bo sam na co dzień myślę wierszem, a dopiero potem - oglądającą się na przykazania dyskursywności - prozą. Myśl wyprzedzana jest przez emocję i obraz. Udało mi się zostać po stronie tych popaprańców i postrzeleńców, czy jak ich tam jeszcze nazwać – poetów.
Dziękuję za udzielone mi w Mikołowie schronienie. Dziękuję za zaproszenie do Chorzowa. Nazwa odbywającej się tam imprezy ("Wolność czytania") uderzyła do głowy, dała do myślenia. W efekcie, w ostatniej chwili - urzeczony i porwany - zmieniłem tytuł tej książki.
Karol Maliszewski