Sesja towarzysząca XXIV Festiwalowi Ars Cameralis
19 – 20. 11. 2015 r.
Dzień I
19. 11. 2015 r., godz. 17:00
Dyskusja panelowa o książce Witolda Wirpszy Komentarze do fotografii (wyd. II, Mikołów, 2010),
prezentowanej podczas sesji w postaci ekspozycji
Udział wezmą:
Dariusz Pawelec, Zbigniew Chojnowski, Krzysztof Kłosiński
Dyskusja panelowa o książce Witolda Wirpszy Listy z oflagu (Szczecin, 2015)
Udział wezmą:
Cezary Sikorski (wydawca), prof. Dariusz Pawelec, prof. Leszek Szaruga
Dzień II
20. 11.2015 r., godz. 17:00
Dyskusja panelowa o twórczości Witolda Wirpszy
Udział wezmą:
Dariusz Pawelec, Anna Kałuża, Zbigniew Chojnowski, Joanna Grądziel – Wójcik
WITOLD WIRPSZA ur. w 1918 r. w Odessie, zm. w 1985 r. w Berlinie. Poeta, prozaik, krytyk, tłumacz literatury niemieckiej. Studiował na Wydziale Prawa UW oraz w Wyższej Szkole Muzycznej w Warszawie. Jako poeta debiutował w 1935 r. na łamach „Kuźni Młodych”. Uczestnik kampanii wrześniowej 1939 r., w czasie wojny więzień oflagów.Po wojnie był m.in. redaktorem tygodnika „Żołnierz polski”, kierownikiem Wydziału Kultury Wojewódzkiej Rady Narodowej w Szczecinie, redaktorem szczecińskiej rozgłośni Polskiego Radia, członkiem redakcji tygodników „Po prostu” i „Nowa Kultura”. Laureat nagrody literackiej miasta Szczecina /1955/. W 1970 r. zmuszony do emigracji, zamieszkał w Berlinie Zachodnim.
WYDAWNICTWA INSTYTUTU MIKOŁOWSKIEGO:
1. Witold Wirpsza „Spis ludności”, 2005
2. Witold Wirpsza „Cząstkowa próba o człowieku i inne wiersze”, 2005
3. Witold Wirpsza „Liturgia”, 2006
4. Witold Wirpsza „Faeton”, 2006
5. Witold Wirpsza „Faeton II” 2007
6. Witold Wirpsza „Utwory ostatnie”, 2007
7. Witold Wirpsza „Gra znaczeń. Przerób”, 2008
8. Witold Wirpsza „Polaku, kim jesteś?”, 2009
9. Witold Wirpsza „Traktat skłamany”, 2010
10. Witold Wirpsza „Komentarze do fotografii. The Family of Man”, 2010
11. Witold Wirpsza „Przesądy”, 2011
12. Witold Wirpsza „Wagary”, 2013
13. Witold Wirpsza "Sonata i inne wiersze do roku 1956", 2014
Wirpsza od samego początku swej poetyckiej aktywności wprowadza nas w absolutnie odmienne – względem całej polskiej liryki – stany poetyckiej wibracji, zaprzęgając w korowody wierszy i poematów tematykę osaczenia i spętania jednostki przez niepojmowalnie agresywny i okrutny żywioł ludzkiego, masowego splotu małości, podłości i wyrafinowanego cynizmu. Wykładane jest to nie tylko w poszczególnych wierszach i okazywane nie tylko w mocno akcentowanych sekwencjach. Wreszcie – obrazowane nie tylko za pomocą przywoływanych figur społecznych funkcji czy ukształtowanych cech ludzkiego postępowania. Szerszy i, przez to, bardziej pojemny kąt pochylenia dla transowego eksplikowania intrygujących poetę zjawisk, mieści się w przyprawiającym o bezdech stłoczeniu i skumulowaniu wizji, krzesanych o krawędzie niedookreślonych zdań – sennych, włóknistych zbitek i realistycznych odprysków mglistej, a więc nieprzeniknionej jawy – posiadających wrzącą niezmiennie temperaturę wywodu, gorączkowy trop prowadzący, intuicyjnie i rozumowo zarazem, do hipotetycznego źródła, mieszczącego się w najbardziej podstawowych zrębach naszego funkcjonowania: postrzeganiu, myśleniu, czuciu i wierzeniu.
Wiersz staje się tedy polem walki z gnieżdżącymi się w zakamarkach ludzkiego umysłu odruchami, zrodzonymi z lękliwości i uległości egzystencji (sterowanej i podminowanej cieniami zdarzeń i fatalnymi zbiegami okoliczności, kąsanej poczuciem absurdalności ciemnego i niepochwytnego losu). Odruchami, które, w swej nędzy, gubią krytyczny osąd. Wirpsza swoją poezją ewidentnie pokazuje, że istnieje tylko jedna, godna twórczej aktywności, droga. Jest nią nieustanne przeciwstawianie się panującym, bądź dominującym sztancom, kliszom i stereotypom, ufundowanym na tradycyjnym pojmowaniu schodzenia się słowa i rzeczy, zalęgłym w konwencjonalnej manierze językowego obrazowania. Tym samym Wirpsza niezwykle dotkliwie narusza stabilne i stereotypowe miary nałożone na naszą percepcję, zmierzając do zerwania przykrywających ją zasłon, do Krainy ekscesu– jedynego, autonomicznego wymiaru, gdzie każda oczywistość lub arbitralny narzut zostają przewartościowane, rozbite i silnie spolaryzowane. Dzięki temu wszystko może zostać ujrzane na nowo – w luźnym związku widmowej wizji, metaforycznej krańcowości, innym szczepie dalekosiężnej treści.
Maciej Melecki
Witold Wirpsza
Wielka trudność
A cóż to znaczy, że coś jest utwierdzone w czasie. A cóż to znaczy,
że coś jest utwierdzone w przestrzeni. A co, jeśli coś jest
Ani w przestrzeni, ani w czasie, ani w czym innym; jeśli
Nie ma odpowiedzi na pytanie gdzie, ani na pytanie
Kiedy; jeśli tych pytań nie wolno zadawać.
To wtedy huk:
Brzmienie, które nie jest gdzie i które nie jest kiedy. I źle
Jest powiedziane, że wtedy, i źle jest powiedziane, że jest.
Brzmienie bez wtedy i bez jest. Brzmienie zestrzelone w tym,
Co nie ma środka i jest ograniczone przez nicość;
nawet
Nie zmysłowe. Tego brzmienia i huku nie da się nazwać,
Da się tylko powiedzieć, ze właśnie nie da się nazwać
I to jest ta wielka trudność, która jest bezradnością.
Wracając zaś do początku: nie ma określenia czasu
I nie ma określenia przestrzeni, które by zadawalały,
A wszystko trzeba sprowadzić do zera, które jest wszystkim.
(z tomu: Liturgia)